sobota, 19 września 2015

Sobotni porządkowy szał ... z dziećmi w tle



Posprzątane? Sobota w końcu zobowiązuje;) Tak, tak, Starsza Pani po 30 też łapie fazy porządkowe. I jak wspominałam w poście o słomianym zapale, faza szybko mija;). Wstawiłam pościel do pralki (żal nie wykorzystać aury), odkurzyłam w łóżku wpadając przy tym do pojemnika na pościel ..ehhh starość i nieporadność;) i stwierdziłam, że  CZAS OGŁOSIĆ PRZERWĘ!

Zawsze, gdy biore się za sprzątanie przypominają mi się obrazki z sieci pt. "Sprzątanie przy dzieciach jest jak mycie zębów podczas jedzenia czekolady", czy "Nie widzę sensownego powodu, by sprzątać dom, póki dzieci nie pójdą na studia". No kur....de trudno się z tym nie zgodzić.

Zanim przejdę do sedna porządków muszę pierdyliard razy przenieść tonę zabawek z "salonu" do "pokoju dziecinnego" (jedynie z nazwy). Jak przeniosę ostatnią partię, okazuję się, że reszta jak cholerny bumerang wróciła na swoje pierwotne położenie!
 
No przecież oni nie widzieli tych skarbów do wieków! Jaka radość odkrywać je na nowo, wyjmując z pudełka każdą z osobna  i nie, broń Boże nie wkładać jej tam z powrotem. Fuck! Kapituluję! Daję im czas nacieszyć się "nowymi" zabawkami. Idę do kuchni - ogarnę choć tam, żeby gdzieś widoczny był efekt mojej pracy. Zdążę powkładać gary do zmywarki, szarańcza wpada... Jeść! Pić!... a kolejne brudne talerze zajmują miejsce tych dopiero uprzatniętych. Kapitulacja numer 2! To może łazienka? Tak, coś na pewno uda mi się doprowadzić do końca. Jak kulą w płot! Pojedli, umyć ręce muszą, ba żeby tylko ręce! Zęby, buzia, najchetniej wleźli by do wanny. Wiem, wiem, chcą być blisko mamy:P

Mijają minuty, godziny, ja nadal w piżamie - w końcu weekend (kto mi zabroni takiego luksusu), dom wygląda gorzej niż przed przystąpieniem do "porządków", z pracy wraca mąż i pyta "Ty jeszce w piżamie?! Oooo, a co tu taki bałagan?".

Kurtyna.

Także ten ... owocnej pracy:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz