poniedziałek, 14 września 2015

Po kim dziedziczymy?

Po kim Wy, Wasze dzieci odziedziczyliście cechy charakteru? Po rodzicach, dziadkach?

Okazało się, że ja po niespokrewnionych genetycznie chrzestnych - z całą pewnością!

Już w młodzieńczych latach (bardzo młodzieńczych) szyłam ubranka dla Barbie. Zawsze wypominano mi, że to zamiłowanie wynika  z faktu, że Chrzestna - krawcowa, położyła mi podczas chrztu igłę czy agrafkę na beciku. Po kilku nieudanych próbach uszycia autorskich kreacji dla siebie (o ile spódnice mini czy bluzki typu tuba mogłabym uznać na upartego za udane, tak nidy nie mogłam rozwikłać zagadniki jak uszyć spodnie, które pomieszczą moje pośladki), porzuciłam krawieckie ambicje. Wtedy okazało się, że czas na cechy przejęte od "Ojca Chrzestnego" - biznesmena z krwi i kości.

Zaczęło się niewinnie - handel kwiatami jabłoni przy osiedlowym trzepaku podczas wakacji u babci, później "sklep" w piwnicy do spółki z sąsiadami, w którym sprzedawalismy kolekcjonowane w czasach naszego dzieciństwa karteczki z notesów, kończąc na próbie "wydawania gazety" składającej się z krzyżowek i "skomplikowanych działań matematycznych"  - chyba miałam ambicję podkraść klientelę Supełkowi i Pętelce;). Niestety, Pan z osiedlowego kiosku nie był zainteresowany kolportażem, ale może dzieki temu ostatecznie jestem dypolomowaną dziennikarką;)?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz