Zestawienie "Mama kontra Tata", czyli czemu tata jawi się tą fajnieszą instytucją w oczach 4 i 2 latka (i trochę samej mamy;)).
Mama:
- od rana "zarobiona" - bo ma ambicje na pożywne śniadanie, staje więc przy kuchni i smaży placki, z owocami, warzywami, z otrębami i innymi zdrowotnościami, które albo cieszą się wielkim uznaniem (gdy polane miodem), bądź ich stworzenie okazuje się stratą czasu (gdy z racji wytrawności nie warto traktować ich miodową polewą);
- "traci" mnóstwo czasu w łazience - wszak chciałaby się umyć - pod "umyć" rozumiemy także mycie włosów z ich późniejszym wysuszeniem oraz "makijaż" jak szumnie zwykłam nazywać muśnięcie rzęs tuszem, a policzków różem;
- zabiera dzieci na szalony spacer do biedronki, lidla tudzież innego "wesołego miasteczka", na dodatek nie chce kupić wszystkiego, co wpadnie im w oczy;
- po powrocie ze "spaceru", jak nazywa wyjście po zakupy by choć troche uspokoić wyrzuty sumienia, zabiera się do gotowania obiadu, znowu powtarzając jak mantrę - "zaraz synku", "poczekaj synku", "zaraz się pobawimy synku" - rzadko dotrzymując słowa, bo wychodzi do pracy;
- nie dość, że traci czas na gotowanie, to jeszcze nie zawsze ugotuje wystarczająco smacznie, mimo wszystko "zabiega" o to by nawet niesmaczne zostało choć trochę skonsumowane;
- za zjedzenie obiadu nagradza własnoręcznie przygotowanym deserem, na dodatek znowu chce, żeby było zdrowo;
- reaguje na większość "groźnie" wyglądających zabaw, na każdy płacz i prawie każdy krzyk potomnych;
- podczas awantury wywołanej przez dziecko z czasem staje się jej uczestnikiem przyjmując postawę rozwścieczonego dziecka.
Tata:
- nie traci czasu o poranku - smaruje bułę czekoladowym kremem - szybko i ze 100% pewnością, że dzieci głodne nie pozostaną;
- ogranicza się do kilkuminutowego prysznica i jest gotów do działania;
- idzie na plac zabaw, zabiera do parku, bo jak mówi - i tak nie ma co robić, po drodze zahaczy o sklep, kupi lody
i mega zasłodzony napój "bez konserwantów"; - wraca ze spaceru, podaje to co nagotowała mama i bawią się dalej;
- zgadza sie z dziećmi, że zupa jarzynowa mamy nie zawsze zasługuje na gwiazdkę Michelin, pakuje dzieci do auta i jadą na "tytki" bądź inny "smakołyk" serwowany przez Wujka Mc.
- w nagrodę za zjedzenie frytek daje mambę;
- podczas awantury wywołanej przez dziecko zwyczajnie głuchnie.
Mama staje się atracyjna nocą, bo jednak nikt tak dobrze nie przytula jak ona :)
nawet się obśmiałem ;) skojarzyło mi się jeszcze takie porównanie obrazkowe:
OdpowiedzUsuńhttp://bezlitosne.pl/wp-content/uploads/2015/04/96829682Zrzutekranu2015-04-02o13.38.21.png
:)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Usuńno jeszcze ewentualnie takie wymiany SMS ;)
OdpowiedzUsuńhttp://memlator.pl/upload/images/large/2015/06/mama_vs_tata_2015-06-29_07-11-02.jpg
tak, tak to widzę:)
OdpowiedzUsuń