czwartek, 22 października 2015

Konsekwentnie niekonsekwentna …


Wszystko zaczyna się tuż po przebudzeniu  - „Dziś idę spać o 21” – myślę półprzytomnie nie mogąc otworzyć oczu. Obiecuję to sobie od lat, więc z góry spodziewam się braku powodzenia i tym razem.

„Nie wyjdę z domu bez śniadania” – to kolejna złota myśl, która wpada do głowy podczas mycia ... kończy się szybko zjedzonym bananem popitym kawą .. ale przecież z pustym brzuchem nie idę …

„Wysiądę przynajmniej 2 przystanki wcześniej i przejdę ten dystans na nogach”, wszak ruch to zdrowie … niestety, z racji tego, że nie dotrzymałam postanowienia numer 1 wstałam zbyt późno by pozwolić sobie na takie szaleństwo; sprintem musiałabym biec by dotrzeć do pracy na czas … może jutro?

„Nie, nie wejdę do sklepu, bo znowu wyjdę z niepotrzebnymi gadżetami, zazwyczaj służącymi do rozpieszczania najmłodszych”  - nie wyszło … wracam przynajmniej z mini żelkami …ehhh

„Dziś na pewno zrobię 100 brzuszków, zacznę robić przysiady, nie zjem kolacji …..”  - w efekcie jem 2 kolacje, brzuszki i przysiady … może od poniedziałku?

„Nauczę się tego cholernego angielskiego” – nawet wydrukowałam sobie pomoce naukowe, celem edukowania się podczas podróży autobusem … tak, wkładam je nawet do torby, owszem, zdarza mi się je nawet wyjąć z torby, ale człowieku! – jak się można skupić na nauce kiedy dookoła tyle „fascynujących” historii współpasażerów podróży dobiega mnie z każdej strony?

„Całe popołudnie poświęcę na zabawę z dziećmi, nawet nie włączę komputera” – tak, dziś tez jest ten dzień ;), ale włączyłam „tylko na chwilę sprawdzić pocztę”, a oni tak grzecznie bawią się beze mnie …


„Wyprasuję garderobę na dzień następny i prowiant do pracy naszykuję z wyprzedzeniem” – guuuuzik prawda! – tuż przed snem (jak zwykle gruuuubo po 21 zaglądam do szafy, wyjmuję to co prasowania (na oko) nie wymaga, bądź wystarczy temu czemuś „prasowanie ręczne”, a prowiant jak zwykle zapewni niezawodny „Społem” pod biurem.

I najlepsze: „Wstanę o 5 i nie włączę nawet jednej drzemki” – hahaha, śmieję się nawet gdy to piszę.

Przecież jakbym wstała o tej piątej mogłabym być na tyle zmęczona, że poszłabym spać o tej 21 i  wypracowany przez lata brak konsekwencji runąłby niczym domek z kart. Boję się, że mogłabym nie odnaleźć się w tej nowej rzeczywistości ;)


1 komentarz:

  1. Dokładnie - nie wyjdę z domu bez śniadania - i barrrdzo rzadko się do tego stosuje :( eh

    OdpowiedzUsuń